Radość, złość, smutek, rozczarowanie - nie ważne czy są to emocje pozytywne, czy negatywne, wszystkie są istotne w naszym życiu. Wszystkie mają też wpływ na nasze zachowanie. Szczególnie silnie uwidaczniają się emocje negatywne,przysparzając wielu obaw rodzicom dzieci, które mogą je intensywnie wyrażać.
Dobrobyt może sprawić, że pojawi się pokusa, by odejść od Boga. Może sprawić, że człowiek może żyć w przekonaniu: "ja sobie poradzę". Dobrobyt może sprawić, że zaczniemy wymyślać, co jeszcze możemy osiągnąć, czego jeszcze możemy zakosztować. Dobrobyt może sprawić, że sakramentalny związek małżeński tak łatwo
Błagam o pomoc nie wiem co mam robic.. nie daje sobie rady z nerwica chodze do psychologa/psychiatry czesto rozmawiam o swoich problemach biore pramolan,persen,hydrocyzyne,validol,pije duzo melisy i dalej nic :(:( Mam dopiero 18 lat.. nerwica meczy mnie juz od prawie roku:( Mam wszystkie mozliwe objawy..
Zaś Ty nie musisz. Czy dobre rady zawsze są złe? Zapewne nie. Bywają też dobre. Ludzie, którzy je dają przeważnie mają na uwadze nasze dobro, ale tak naprawdę nijak ma się to do rzeczywistości. A wszystko dlatego, że oni mają swój system wartości, a my swój. Niby ten sam świat, a jednak inne życie. Każdy z nas patrzy na nie
Nie możesz się poddać. Wiem, że strata kogoś bliskiego to wielka strata - ale gdzie jest Twój mąż? Może powiedz mu dokładnie to samo co tu napisałaś - że sobie nie radzisz, że myślisz żeby coś sobie zrobić - halo? niech się trochę zainteresuje, jest Twoim mężem. Przecież nie chcę żeby Ci się coś stało..
auskommen jest tłumaczeniem "dawać sobie radę" na niemiecki. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Same świetnie dajemy sobie radę. ↔ Wir können gut ohne sie auskommen. dawać sobie radę. radzić sobie, nie mieć z czymś problemów [..] + Dodaj tłumaczenie.
s3xVhp. Nie pije od pięciu miesięcy,o ile z alkoholem daje sobie radę, to w życiu rodzinnym już coraz gorzej. Boję się że to mnie w końcu przerośnie. Gdzie szukać pomocy? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj na forum , napisz więcej o sobie Marcin .. o rodzinie także. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj,jestem Marta jak do tej pory sobie pomagałeś? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj na forum Ukończyłeś jakąś terapię, czy tylko zakręciłeś butelkę ? Gratuluję Ci pięciu miesięcy. Jestem Darek alkoholik Podróż na tysiąc mil zawsze zaczyna się od pierwszego kroku... Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Alkohol był stałym elementem mojego widziałem problemu w moim piciu,pilnowałem pracy w domu niczego nie brakuje. Żona tylko od czasu do czasu zwracała uwagę że przesadzam. Spływało to po mnie jak po przysłowiowej kaczce. Dopiero problem mojego dziecka z używkami różnego rodzaju i moja niemoc z pomocą mu z tym problemem popchneła mnie do decyzji wyeliminowaniu alkoholu z mojego życia Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Pomógł mi kolega który walczy z nałogiem od ponad roku. I uswiadomienie sobie że problemy moiego dziecka z alkocholem. To w dużej mierze moja wina. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Jak sobie radzisz nie pijąc? korzystasz z terapii , terapeuty?..Alkoholizm to choroba ,która dotyka całą rodzinę. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Tsu Marcin Ja też 44 Alkoholik. W końcu bez złudzeń co do tego. jestem tylko przechodniem na tle wybranego miasta mam papierosy i drobne i dziurę w kieszeni płaszcza Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Jak narazie z nie piciem całkiem dobrze mi idzie. Ale nie wiem czy dam radę w tym trwać. Ciężko mi na co dzień w relacjach rodzinnych. Mocne huśtawki nastrojów. Ze skrajności w skrajność poważnie myślę o jakiejś grupie wsparcia,terapii. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Gdy piłem byłem dobry dla wsystkich. Dla żony bo chciałem żeby przymykała oko na dwa piwka lub 100 gram co dzień, na soboty z utratą pamięci. Dla dzieci które wykorzystywały ojca na lekkim cyku. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Mariusz zacznij działać i szukać wsparcia w terapii , u terapeuty i na mittingach jest cieżki i bardzo ważny w trzewieniu, szkoda byłoby tego czasu ,który już masz za obwiniaj sie za dziecko , tu nie ma winnych , nie miałeś wpyływu na siebie za bardzo a co dopiero za syna..znam to z Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj Marcin Udanie się po wsparcie, kontakt z innymi niepijącymi, zmiana schematów, praca nad emocjami, dużo tego, ale możliwe do realizacji. Jestem Monika alkoliczka. Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą, nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Marcin ja Ciebie rozumiem, tylko Ty trzeźwy i robiący coś ze swym problemem alkoholowym możesz wytrącić synowi z ręki ewentualny argument, który wpędzać Cię może w poczucie winy z powodu jego picia. Gdyby uzasadniał swoje picie Twoim - mógłbyś spokojnie powiedzieć: ale ja zacząłem działać. Mój dobry kumpel z AA czasem straszy syna na wesoło, że jakby co - będzie musiał chodzić na mitingi z ojcem, więc niech się pilnuje z alkoholem. Myślę, że nie pozostaje Ci nic innego, jak dać "dobry przykład", by odsunąć od siebie poczucie winy. Wszak przysłowie ludowe: "jaka woda - taki młyn, jaki ojciec - taki syn",. nie działa w takich przypadkach na każdego na ojca optymistycznie, tak samo jak niepodważalny fakt, iż rodzic jest jednak jakimś dla dziecka wzorcem. Nie podbudowuj się swoją dobrocią dla innych w domu w czasie swego picia, bo miałeś w tym swój interes. Kupowałeś sobie u nich przyzwolenie na picie. Jestem alkoholikiem - witaj, czytaj, pisz i działaj w realu - terapia albo mitingi. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ostatnia edycja: przez andrzejej. Marcin Dziś nie piję, dlatego właśnie dziś robię dla siebie coś, za co podziękuję sobie w przyszłości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Nie próbuje w żaden sposób podbudowywać się moją dobrocią wobec innych,podczas mojego picia. Do czego zmierzam kiedyś byłem miły dla bliskich bo miałem w tym interes. Teraz gdy nie pije trochę przestaję mi zależeć. Coraz rzadziej przygotowuje kolacje obiad czy niedzielne śniadanie co pewnie było wynikiem moralnych kaców. Wspólne szwendanie się po galeriach aprobata wszystkich wyborów drugiej połowy. Długie rozmowy przy butelce wina. Teraz mamy dużo mniej kolegów znajomych. Robię się zgorzkniały, żona mówi niby że woli ten stan ale daje mi do zrozumienia że jastem ciężki lekko mówiąc. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Marcin konieczne jest fachowe wsparcie , zmiana relacji w rodzinie to mozolna praca , nie wiem czy Twoja żona Cie wspiera ? czy żąda trzezwości sama pozostając tą samą gdy piłeś..terapeuta dla Ciebie, psycholog dla żony też byłby pomocny zrozumieć zmiany w rodzinie bo to nie jest proste i w rodzinie dysfunkcjnej jest bardzo pogmatwane we wszystkim .Ale Twoja trzeżwość dla Ciebie to gdyż Ty możesz być tym poczatkiem dobrych zmian w Twojej rodzinie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Chyba sam niepostrzeżenie zasiałem w sobie ziarno niepewności. Nie wiem czy mogę tu pisać takie rzeczy? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Dlatego tu jestem fizycznie nie wlewam w siebie alkoholu,ale w mojej głowie myślach jest coraz częściej. O wiele częściej niż chociażby trzy miesiące wstecz Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Marcin tu na forum jesteś zupełnie anonimowy , wszyscy tu jesteśmy z bardzo podobnymi problemami/ sądzę ze nie musisz się niczego masz na myśli pisząc o swojej niepewności? Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Wiem że to dobrze dla mnie i dla moich bliskich że nie pije. Tylko się boję że zaczynam im fundować jakiś kolejny stan w którym to ja się dobrze czuje a oni nie koniecznie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. To egoizm przeze mnie przemawia. Teraz wolny czas który kiedyś spędzałem na piciu i rozmowach z kolegami, zmieniłem na pasie które były na drugim planie. Ale wraz to są moje pasje i przez nie zaniedbuje bliskich. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Hej, jestem Dawid alkoholik.. mamy podobny staz nie picia bo mi niedawno minelo tez 5 miesiecy. Ja jestem sam ale tez mam ciezki okres, pomagaja mi mityngi i program AA. Pomagaja rowniez rozne publikacje na yt o alkoholizmie i lektury, latwiej zrozumiec siebie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Jeśli chodzi o moją niepewność to nie to czy dobrze robię próbując nie pić, tylko czy robię to w dobry sposób ,myślę że nie najlepszy. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Witaj Marcinie na forum Jestem alkoholikiem ,który też doświadczył nie najlepszych sposobów trzeźwienia. Samo nie picie ,to jeszcze nie to zeby zmienić stare schematy potrzebowałem terapii,mityngów AA,spotkań i wysłuchania doświadczeń drugiego alkoholika. To jest czasie picia utraciłem wiele stref mojego życia w życiu rodzinnym. Po to żeby je odzyskać ,potrzebowałem czasu,dużo da się tego odzyskać tylko nie było potrzeba moich realnych jak zacząłem pracować nad sobą,nie oczekując nic w zamian,zacząłem pomalutku dostrzegać ,że idę w dobrym kierunku. Pozdrawiam i życzę mądrego wyboru dalszej trzeźwej drogi Jurek alkoholik. Pomagając sobie pomagasz innym. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Cześć Jurek coraz bardziej uświadamiam sobie że sam nie dam rady naprawiać czegoś przy okazji czegoś nie psując Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Bardzo dobrze,że sobie że to dobry czas na realne działanie. Masz jakiś plan na siebie ? Pomagając sobie pomagasz innym. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Szczerze nie bardzo. Jest w moim mieście klub AA ale nie wiem czy chcę tu u siebie szukać pomocy. To dosyć mała społeczność na pewno wiele znajomych twarzy. Ciężko by mi było się przed nimi otworzyć Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. . alkoholik. "Chętnych los poprowadzi, niechętnych wlecze"- Seneka Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Cześć Marcin Z tego co czytam nie pijesz 5 miesięcy ale nie doczytałam się czy cokolwiek robisz w kierunku by sie nie napić za jakiś czas. Bo o to w tym wszystkim chodzi żeby nie pić tylko dziś i żeby tych dni było jak najwięcej. Chodzi też o to żeby nie pijąc czuć się dobrze, mieć dobry humor, być dyspozycyjnym i rozmownym. Do tego potrzebna jest wiedza i drugi Alkoholik. Wsio podane, gotowiec, tylko iść do specjalisty lub/i na miting. Mieszkam a małym miasteczku i w nim chodzę na mitingi i na grupę wsparcia. Nie wstydzę się, wstydziłam się jak piłam. Nie boję sie plotek o mnie bo mnie nie dotyczą, więc czuję się czysta i wolna od zarzutów. To można osiągnąć dzięki własnej pracy, zrozumienia, rozmów z tymi, którzy mają taki sam problem jak Twój. w tych rozmowach dowiesz sie jak inni sobie radzili. Teraz obniżony nastrój, apatia, milczenie to dość normalne. To minie ale nie samo. Trzeba temu pomóc Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci. Emilka Alkoholiczka Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Cześć szekla. Nie robię nic by nie napić się w przyszłości, dlatego tu jestem. Nie składam deklaracji wobec siebie niczego sobie nie obiecuje bo wiele razy zawiodłem siebie i moich bliskich. Bardziej boję się utraty tego czasu bez alkoholu niż samego napicia się. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Powtarzam się jest mi dobrze z moim niepiciem. Chcę jeszcze żeby ludzie w około mnie dobrze się czuli. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Najpierw ugruntuj tę radośc w sobie a potem zajmij się otoczeniem. Niezmienne jest tylko to, czego zmienić nie chcemy Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
zapytał(a) o 13:59 Nie radze sobie z życiem..? Nie dość że mam dopiero 15 lat i po przeszłości zostały mi tylko psychiczne blizny, to do tego codziennie mam nowe problemy, jestem strasznie wrażliwa i to strasznie przeżywam ;(Coraz częściej myślę, nad samobójstwem i nie daje sobie rady z życiem..Nikt nawet nie próbuje mnie pocieszyć,nie mam bliskiej osoby z którą bym mogła poważnie pogadać a ona przyjęła by to i mi pomogła.. ;/Nie śmiejcie się i jak macie dawać jakieś głupie komentarze, to nara..! Po prostu nie mam powodu do życia ;( Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-09-30 14:00:08 Odpowiedzi boże, jak to czytałam to tak jak bym słyszała siebie.. jezęli chcesz porozmawiać to napisz na gg. : 44808483 blocked odpowiedział(a) o 14:38 Rozumiem Cię, jeśli chcesz to możesz do mnie napisać ( GG w profilu ). Napisz do mnie na gg : 44736844 .. moja mama jest psychologiem i jak miałam bardzo podobną sytuacje... Ja mam 12 lat i przeżywam od 7 roku życia, O wszystko płaczę. Płaczę o szkołę, o przyjaciół , dosłownie o wszystko. Może poznaj jakiegoś przyjaciela, przyjaciółkę. Ja mam z 2, które mnie zawsze wysłuchają. Porozmawiaj z matką (opiekunem)Pozdrowienia. Jak chcesz pogadać to Hej. Ja też nie miałam powodów do kiedyś przyjaciółkę która mnie mnie to i to szkole mnie chciałam tam że dziewczyny z szkoły to suk* wciąż mnie spędzałam na ławce lub gadałam z sobie hooby była nim Siatkówka i to . Wiedziałam że bedą o tym się . Teraz ma trudny charakter. Wiedzą że ja moge coś dopierdoli* im i walnąć w się cytatem ,,Ząb za ząb . Oko za Oko" . Ale znajdzie się zawsze takie osoby które Cię hejterzy bedą ale nie poddawaj się.! Dla mnie teraz jest ważna jest siatkówka i. Zmierzch. Jeśli chcesz o tym popisać napisz do mnie chętnie popisze. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Historia Państwa Doroty i Stefana Piosików pokazuje, że można realizować swoje pasje i zainteresowania, a jednocześnie żyć wiarą na co dzień. To właśnie wtedy dzieją się prawdziwe cuda. Głowa przy głowie – Dostałam swojego męża od Matki Bożej. Byłam tak zrezygnowana i zniechęcona wszystkim, a tu nagle taki facet wpada na mnie na nartach na lodowcu. I tak to się zaczęło – śmieje się Dorota Piosik, żona słynnego fotografika i podróżnika Stefana Piosika. Małżonkowie poznali się w 2005 r. w Austrii na lodowcu Stubai. – Obserwowałem ją 2 dni. Patrzę: ładna, rezolutna dziewczyna – na taką wyglądała. Siedziałem z synem i zięciem przy stole, a moje oko zerkało w jej stronę – wspomina z uśmiechem p. Stefan. – Trzeciego dnia w trakcie zjazdu z lodowca pojechałem za nią; w pewnym momencie ona się zatrzymała, a ja na nią wpadłem i ją przewróciłem. Zapytałem: „Przepraszam bardzo, czy nie dostanę tutaj od kogoś po głowie?”, bo nie wiedziałem, czy jest na stoku z kimś czy sama. Dodałem, że jestem wdowcem, a ona odpowiedziała, że też jest wolna. Oboje leżeliśmy na śniegu, głowa przy głowie, śmiejąc się do siebie. Tak się zaczęła nasza znajomość. Cały dzień cię szukam – W ostatnim dniu pobytu wymieniliśmy się numerami telefonów. I tu widzę rękę Matki Bożej – kontynuuje p. Dorota. – Pomyślałam sobie, że jeśli to Ona doprowadziła do naszego spotkania, to jeżeli w ostatnim dniu spotkamy się na Stubaiu, nie umówiwszy się wcześniej, to znaczy, że to jest Jej ręka. I w ostatniej chwili, kiedy szłam w kierunku kolejki i miałam już zjechać na dół, usłyszałam za sobą: „No, jesteś nareszcie, cały dzień cię szukam”. To był Stefan – dodaje Dorota Piosik. – Dlaczego uważam to za cud? Ponieważ Stubai jest ogromny i wcale nie jest tak łatwo się tam spotkać, nie znając się i nie umawiając się wcześniej. Uważam więc, że to nie był przypadek. Dałam Stefanowi mój numer telefonu, on zadzwonił do mnie po powrocie do Polski i tak nasza znajomość zaczęła się rozwijać. Uśmiech Matki Bożej Pani Dorota pochodzi z Ostródy, w Olsztynie prowadziła firmę, jednak za mężem przyjechała do Rudnej, niewielkiej miejscowości w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Tu też odbył się ich ślub pod czułym spojrzeniem Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, której wierną kopię Dorota Piosik sprowadziła do miejscowego kościoła w 2009 r. – W związku z tym, że Matka Boża była dla mnie tak łaskawa, że tam, w Gietrzwałdzie, dzieją się takie cuda, pomyślałam sobie – niech cuda dzieją się także tutaj! – opowiada. Oprawiła obraz w złote ramy i srebrną listwę, co wiernie odzwierciedla oryginał. W 2017 r. zakupiła złote korony i to właśnie z nimi związana jest kolejna niezwykła historia. – Korony zawisły na skroniach Maryi, jak rodziła się Alusia, nasza wnuczka. Moja synowa Małgosia była w naprawdę złym stanie, poród był katastrofalny. Zadzwoniłam do proboszcza, ks. Andrzeja, i powiedziałam, że korony dla Matki Bożej są w sejfie, a w naszej rodzinie dzieją się tragedie. Zapytałam, czy w takiej sytuacji mogę założyć korony Maryi. Ksiądz odpowiedział zdecydowanie: „Proszę zakładać”. Założyliśmy je i wtedy Matka Boża po raz kolejny się do mnie uśmiechnęła. Dziecko przyszło na świat całe i zdrowe. Mało tego, pojawił się lekarz, który uratował macicę mojej synowej – to była nowatorska operacja, pierwsza tego rodzaju w Polsce. Uratował nam Małgosię – dodaje ze wzruszeniem p. Dorota. Wokół bieguna Dorota Piosik zawsze marzyła o podróżowaniu, jednak była na tyle zapracowana, że brakowało jej na to czasu. Podróż na Stubai była jedną z pierwszych od wielu lat. I tu spotkała ją wielka niespodzianka. Poznała p. Stefana, fotografa i podróżnika, który miał na swoim koncie podróże po całym świecie. I jakżeby inaczej – wkrótce zaczął zabierać ze sobą w podróże swoją małżonkę. Podróżnik ma własną firmę, jest honorowym członkiem Gorzowskiego Towarzystwa Fotograficznego. Jego wyprawy podsumowuje kilkadziesiąt bogato ilustrowanych fotoalbumów, wydanych własnym nakładem, w których zebrał kilka tysięcy zdjęć. Wspomina, że w latach 80. ubiegłego wieku zaczął zwiedzać demoludy (kraje byłego obozu socjalistycznego). Na początku lat 90. założył firmę i w tym czasie przez 5 lat nie podróżował. W jego pamięci i sercu szczególnie zapisały się wyprawy na Syberię. – W tych podróżach chciałem emocjonalnie doświadczyć tego, co przeżywali na Syberii polscy zesłańcy – uczestnicy powstań listopadowego i styczniowego, a także te osoby, które zostały tam wysiedlone w czasie II wojny światowej. Pobudzało mnie to bardzo mocno do rozważań i refleksji. Chciałem skonfrontować pewne moje wyobrażenia z rzeczywistością – wspomina podróżnik. Wyprawa na Syberię była inspiracją do kolejnych wypraw na tym obszarze – na Czukotkę, do Archangielska. Od tego rozpoczęło się zwiedzanie świata wokół bieguna. Państwo Piosikowie wspólnie odbyli wyprawy do północnej Norwegii, Szwecji, Finlandii, na Grenlandię czy do północnej Kanady. Podróżnik dwa razy był na Jukonie i na Alasce. Dane mu było objechać świat wokół bieguna. Dodaje, że wyprawy różniły się od siebie, a każda wymagała odpowiedniego przygotowania pod względem zarówno fizycznym, jak i aprowizacyjnym: – Wyprawy były różne: radosne, wesołe, a czasami towarzyszyły im różne napięcia, szczególnie w Czadzie, w środkowej Afryce, czy wręcz walka o przetrwanie i własne życie. Chiński mur i Terakotowa Armia Małżonkowie wspólnie objechali Azję, Amerykę Południową, Australię, odwiedzili Tybet, byli w Indonezji i Singapurze. Wspólnie zobaczyli Wielki Mur Chiński i Terakotową Armię, czyli zbiór ok. 8,1 tys. figur naturalnej wielkości, wykonanych z terakoty, przedstawiających żołnierzy i oficerów oraz konie, które znajdują się w grobowcu chińskiego Pierwszego Cesarza Qin. Ta wyprawa była marzeniem p. Doroty. Podróżowanie przerwała choroba nowotworowa. Dwa lata temu p. Stefan przeszedł zabieg usunięcia krtani i tracheotomii. Małżonkowie nie porzucają jednak planów o dalszym wspólnym podróżowaniu. Wręcz przeciwnie – są pełni nadziei. Pan Stefan każdego dnia, jak mówi, uparcie ćwiczy, by nie stracić formy fizycznej: codziennie trenuje na rowerze stacjonarnym i wiosłach. Z kolei p. Dorota odkryła w tym czasie nową pasję w swoim życiu: zaczęła się zajmować przydomowym ogródkiem. Tym, co daje małżeństwu siły do pokonywania trudności, jest wiara, która zajmuje bardzo ważne miejsce w ich życiu. – Matka Boża mnie tu sprowadziła, bo tu chciała być. Jesteśmy bardzo związani z Kościołem, zwłaszcza tu, w Rudnej. Trzymamy się go kurczowo do dziś – zapewnia p. Dorota. – Z pomocą proboszcza, ks. Andrzeja Jędrzejowskiego, utworzyliśmy w parafii piątą różę różańcową; oboje do niej należymy, codziennie się modlimy. Mąż zawsze, dokądkolwiek jeździł, miał przy sobie różaniec – mówi p. Dorota. – Wspólnie pielgrzymowaliśmy do Ziemi Świętej, wtedy też wydałem album Śladami Jezusa Chrystusa. Byliśmy też razem w Fatimie, w Watykanie, w katedrze w Mediolanie – kontynuuje p. Stefan. – Matka Boża daje nam siły do działania. Bez wiary nie ma życia – kończy swoją wypowiedź p. Dorota.
Witam, właśnie znalazłam test na depresję i wyszło mi 33 pkt. Czuję się okropnie od 6 lat, jest coraz gorzej, właściwie to zaczęło się, gdy będąc na studiach zaszłam w pierwsza ciążę. Cieszyłam się bardzo, ale jednocześnie czułam się coraz bardziej ograniczona, zarówno psychicznie i fizycznie. Wcześniej pracowałam i studiowałam, potem z racji zagrożonej ciąży byłam na zwolnieniu i właściwie cale moje życie i energia zwolniła do zera, skopiłam się całkowicie na dziecku. Teraz mam 31 lat, 2 dzieci już w przedszkolu i nie umiem znaleźć normalnej pracy, wszystko mnie męczy, ciągle jestem śpiąca, nic mnie nie cieszy, mam problemy z koncentracją i z komunikacją z innymi ludźmi, boję się kontaktów z ludźmi i podejmowania jakichkolwiek decyzji oraz odpowiedzialności. Ostatnio nawet mam problemy z prawidłowym wysławianiem się oraz argumentowaniem swojego zdania, mam wrażenie, że moje myśli galopują, a ja nie potrafię ich wyrazić, gdyż zapominam co przed chwilą myślałam i chciałam powiedzieć. Żyję tylko dla moich dzieci i mojego męża, choć on mnie nie rozumie, każe mi się wziąć w garść, ale ja nie potrafię. Jest coraz gorzej. Poradźcie gdzie i jak mam szukać pomocy, bo już nie daje rady żyć sama ze sobą. KOBIETA, 31 LAT ponad rok temu Czy autyzm jest wyleczalny? Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Sprawdź, co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu. Obejrzyj film i dowiedz się, czy autyzm jest wyleczalny. Witam, Z Twojego opisu wynika, że na Twój obecny stan nałożyło się wiele zbieżnych okoliczności. Myślę, że nie należy stawiać diagnozy postawionej na podstawie testu wykonanego w internecie. Proponuję umówić się na wizytę u psychiatry, który będzie mógł po uprzednim badaniu postawić pełną diagnozę Twoich dolegliwości oraz zastosować właściwe leczenie farmakologiczne i terapeutyczne. Odpowiednie oddziaływania zniwelują Twoje dokuczliwe dolegliwości i poprawią Twój stan psychofizyczne, a tym samym wpłynął na lepsze codzienne funkcjonowanie. Porady psychiatryczne objęte są refundacją NFZ i możesz skorzystać z nich w każdej przychodni lub ośrodku zdrowia psychicznego. Pozdrawiam i powodzenia 0 Zachęcam do wykonania diagnozy z prawdziwego zdarzenia (czyli za pomocą rzetelnych narzędzi i kwestionariuszy), a nie testów internetowych. Można to zrobić w poradni zdrowia psychicznego i w niektórych gabinetach prywatnych. Konieczna jest jednak osobista konsultacja. Po otrzymaniu diagnozy można zastanowić się nad dalszym postępowaniem, np. terapią. 0 Witam Panią, Pomoc znajdzie Pani w Poradni Zdrowia Psychicznego lub w prywatnym gabinecie psychoterapeuty. Ale uwaga! Dziś usługi psychoterapeutyczne może świadczyć każdy. Nawet wróżka może na drzwiach gabinetu wywiesić szyld z napisem psychoterapia. Dlatego warto wybierać specjalistę, który skończył 5-letnie magisterskie studia psychologiczne, a następnie 4-letnie specjalistyczne szkolenie z psychoterapii i uzyskał tytuł psychoterapeuty (albo jest w trakcie szkolenia) oraz ma co najmniej kilkuletnią praktykę w pracy terapeutycznej. Tutaj więcej o tym, jak wybrać dobrego specjalistę: Pozdrawiam Marta Dziekanowska 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Już nie daję rady – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Nie daję już sobie rady z życiem - co robić? – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Nerwica natręctw w ciąży – odpowiada Mgr Jarosław Żukowski Gdzie mogę szukać pomocy przy depresji i myślach samobójczych? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Jak rozpocząć leczenie depresji i zaburzeń odżywiania? – odpowiada Mgr Karolina Matlak Natrętne myśli w 7 miesiącu ciąży – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Podejrzenie depresji u 18-latki w ciąży – odpowiada Mgr Karolina Matlak Jak mam sobie poradzić po stracie dziecka? – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Mam dosyć siebie i swojego życia – odpowiada Lek. Marta Mauer-Włodarczak Stosowanie antydepresantów a planowanie ciąży – odpowiada Mgr Patrycja Stajer artykuły
Nigdy nie myślałam, że będę musiała ci to powiedzieć, że nadejdzie moment „bez odwrotu”. Zawsze byłaś silna, dzielna, zawsze biegłaś do przodu z podniesionym czołem. Podziwiałam Cię, podziwiałam Twoją odwagę, ślepą wiarę w to, że cokolwiek życie przyniesie, poradzisz sobie. Zazdrościłam Ci, chciałam być taka jak Ty. Dziś mija siedem lat, odkąd jesteś z nim. Po twoim optymizmie, radości życia nie ma już śladu. On niszczy Cię w najgorszy możliwy sposób. Zabił w Tobie to, co najpiękniejsze. Nie wiem jakimi słowami przekonać Cię, że musisz odejść. Zmieniłaś się, bardzo. W Twoich oczach nie ma już radości, nie ma przekornego błysku. Twój głos przez telefon jest taki… matowy. Kiedyś brzmiał inaczej. Kiedyś… przed NIM. Zakochiwałaś się już wcześniej, miałaś nawet jedną „poważną” miłość. Odeszłaś, bo jak mówiłaś „nie mogliście się nawet pokłócić”. Ten spokój, ta pewność, że on cię kocha, to było dla ciebie za mało. Chciałaś „czegoś więcej”. Wybrałaś związek z facetem, który „kocham cię” mówi ostateczności i traktuje te słowa jak wabik, jak smycz, na której cię trzyma, wydzielając Ci jakieś ochłapy uczucia. Przystojny, zaradny. Nie zastanowiło cię, że nie ma jakiś bliższych przyjaciół. Właściwie nikogo bliskiego prócz zakochanej i wpatrzonej w niego Ciebie. Wybrałaś więc ten ciągły niepokój i niepewność. Na nudę nie możesz narzekać. Nie wiesz, co tak naprawdę on do Ciebie czuje, dlaczego z tobą jest. Bo przecież codziennie daje ci do zrozumienia, że jesteś kimś gorszym. Co takiego robi? Niby nic. Bo co właściwie można mu zarzucić? Te kilka raniących słów, wypowiadanych wobec Ciebie, w obecności wszystkich? Tych, po których gaśniesz w oczach, kulisz się w sobie, wstydzisz, chcesz zapaść się pod ziemię? A najgorsze, że w nie wierzysz. I jeszcze w to, że on to robi dla Ciebie. Wrócicie przecież do domu, weźmie cię za nadgarstki, zaproponuje kieliszek wina, pójdziecie do łóżka i przez chwilę będziesz dla niego najważniejsza. Kupisz to. Chwilą czułości zmaże swoje winy. Przynajmniej z zewnątrz. Bo w środku blizny są coraz głębsze. Wiesz, że kieliszków wina jest w twoim życiu coraz więcej? Zauważyłam to. Inni nasi przyjaciele również. I Twoje trzęsące się dłonie, którymi nalewasz herbatę, wiedząc dobrze, że on śledzi każdy twój ruch. Żeby tylko nie nazwał cię „swoją małą niezdarą Niby nic. Ale powtarzane do bólu, w każdej ważnej sytuacji, w obecności jego rodziców, Twoich przyjaciół sprawiają, że powoli znikasz. Nie wiesz już kim jesteś, jaka jesteś. Czy rzeczywiście taka beznadziejna, czy taka słaba, niezdarna, niezdolna? Sukces zawodowy? Jego zdaniem osiągnęłaś go przez przypadek, przy sprzyjającym splocie okoliczności. A poza tym, przecież można było o wiele więcej, o wiele lepiej… Gdybyś nie była taka leniwa. Zmieniłaś kiedyś kolor włosów, bo stale mówił, że woli blondynki. Pamiętasz, jak drwił wtedy z Ciebie cały miesiąc? Wydymał usta, w taki nieprzyjemny sposób. Choć nigdy nie powiedział tego wprost, ty wiesz, że nigdy nie będziesz dla niego wystarczająco piękna, dobra. Nie mogę patrzeć, jak się upokarzasz, jak podsuwasz mu domową, jeszcze ciepłą szarlotkę, a on niby żartem odpowiada „może tym razem nie zapomniałaś, że to ciasto i dodałaś więcej cukru”. Niby nic. Tak drobna uszczypliwość. A twoje oczy wypełniają się łzami, bo „znowu zrobiłaś coś nie tak”. I to nie jest jego wina. On po prostu chciałby mieć w domu kogoś idealnego, a ma „tylko ciebie”. Wiele razy tak „żartował” przy wszystkich. „Mógłby mieć każdą, a wybrał mnie” – powtarzasz. Przestań w to wierzyć. Każda kobieta o jakimś podstawowym poczuciu wartości nie wytrzymałaby z nim ani minuty. Twoją słabością jest brak miłości własnej. Uwierzyłaś, że tylko przy nim jesteś coś warta. I nie widzisz, że czujesz, że jest zupełnie odwrotnie. Każdego dnia, za każdym, dobrze przemyślanym, okrutnym zdaniem, kradnie ci twoją wiatę w siebie. Wiesz, to jest ten moment. Jeśli nie zawrócisz teraz, za chwilę będzie ci zbyt trudno. Przecież widzisz to wszystko, wiesz dobrze jak się czujesz, kiedy on jest obok. Przeczytałaś na ten temat mnóstwo artykułów, które Ci podsunęłam. I te, które wysłała Ci twoja mama. Toksyczny związek, emocjonalne uzależnienie od mentalnego kata… Znasz to na pamięć, odnalazłaś się między tymi słowami milion razy. Cóż pozostało? Jeden, ostateczny krok. Tak mało i tak wiele zarazem. Pewnie najtrudniejsza decyzja w twoim życiu. Zrezygnować ze złej miłości, wybrać siebie, uratować się. Dać sobie szansę, zrozumieć, znów żyć.
nie daje sobie rady z życiem