Bard » liryk, piewca. bard » liryk, piewca. bard » maniak. bard » miłośnik. bard » minstrel. bard » na przykład Jacek Kaczmarski. bard » nadworny poeta i pieśniarz w Irlandii, Szkocji. bard » obecnie: poeta, który układa i śpiewa pieśni o poważnej, np. narodowej lub wyzwoleńczej, tematyce. bard » opiewa czyny bohaterów Starej daty; Starej - diabeł gra na skrzypcach do tańca; Artur poeta piewca starej warszawy; Kosmiczna eksplozja starej gwiazdy; Miś ze starej polskiej animacji; Szczyt i przełęcz w starej płaninie; Imię fina ze starej 500-markówki; O starej kobiecie; Pieszczotliwie o babce - matce ojca lub matki, także o starej kobiecie, staruszce oppman » piewca starej Warszawy. oppman » piewca Warszawy. oppman » poeta Młodej Polski. oppman » poeta, piewca Warszawy. oppman » używał pseudonimu Or-Ot. Oppman » zwano go Or-Ot. oppman » zwano go Or-Ot. oppman » literatura. oppman » Artur (1867-1931) pseudonim Or-Ot poeta polski. oppman » Artur, poeta starej Warszawy. oppman Poeta; Poeta z bożej łaski; Lichy poeta; Rzymski poeta autor sztuki kochania; Staroskandynawski poeta; Stern poeta; Feliński poeta; Artur poeta piewca starej warszawy; Poeta z przekroju; trendująca krzyżówki. 22d zrobienie i zagranie też; 18a zabijanie męczącym gadaniem; 9a jednym słowem biegi, skoki i rzuty; Nadaje je szlakowy osadzie Artur Oppman, romantyk wśród pozytywistów, młodopolski optymista, uczuciowy sarmata dwudziestolecia międzywojennego. Autor poczytnych niegdyś utworów o tematyce starowarszawskiej ukryty pod pseudonimem Or-Ota. Przyszedł na świat 14 sierpnia 1867 roku w Warszawie przy ulicy Leszno 4. Artur 1867 1931 pseudonim Or Ot poeta polski. Hasło. Określenie hasła. Oppman. Artur (1867-1931) pseudonim Or-Ot poeta polski. OPPMAN. Artur (1867-1931), poeta okresu Młodej Polski, publicysta, varsavianista, pseudonim "Or-Ot" . OPPMAN. Artur, poeta, pseudonim Or-Ot, autor wierszy o starej Warszawie (1867-1931), pułkownik WP. VePvH. Rozwiązaniem tej krzyżówki jest 6 długie litery i zaczyna się od litery Ł Poniżej znajdziesz poprawną odpowiedź na krzyżówkę Artur, aktor, serial "Skorumpowani", jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w zakończeniu krzyżówki, kontynuuj nawigację i wypróbuj naszą funkcję wyszukiwania. Niedziela, 18 Sierpnia 2019 ŁODYGA Wyszukaj krzyżówkę znasz odpowiedź? podobne krzyżówki Łodyga Nadziemna część rośliny naczyniowej Podtrzymuje ją palik inne krzyżówka Reżyser "ojciec mateusz", "skorumpowani" John, aktor ("artur") Artur - polski aktor filmowy Artur byly wokalista zespolu myslovitz Artur poeta piewca starej warszawy Artur, izraelski szachista pochodzenia ukraińskiego ... artur, ur. 1966, grał w filmie " katyń" Artur, polski bokser, drugi w tokio i meksyku Artur, kompozytor i skrzypek, zginął w treblince Artur, polski pięściarz zawodowy Artur boruc Artur wojdat Tytuł obrazu, twórca artur grottger Artur, twórca obrazu "w saskim ogrodzie" Artur, estoński poeta, tłumacz rilkego Mistrz olimpijski w kajakarstwie;artur Artur - polski reżyser filmowy Artur, dziennikarz i prezenter muzyczny Artur, satyryk i autor tekstów piosenek "piłem z spale, spałem w pile" Artur, polski bramkarz grający w angielskim klubie bournemouth trendująca krzyżówki 12a obrońcy róż M9 krata do sortowania 20j dawno temu wiał w telewizji Największa wyspa grecka Król z dramatu szekspira o niewdzięcznych córkach Dawniej miejsce przebywania żubrów Jedna czwarta meczu w koszykówce To, co utrudnia nam życie kłopot, zmartwienie 6g bardzo brzydka końska przywara Państwo kościelne K17 finisz z rumakami Artysta wiernie rejestrujący zjawiska życiowe bez ich oceny Domek letniskowy Wyspa stanowiąca stan australii Czarny na białym tle to pierwsze dzieło nieprzedstawiające Wielcy zapomniani Władysław Bełza - wielki piewca polskości Patrz także: Nauczyciel patriotyzmu W styczniu 1913 roku odbył się manifestacyjny pogrzeb Władysława Bełzy. Pisano wtedy o nim: poeta, "który uczył dzieci najlepiej kochać Polskę", myśleć i czuć po polsku, którego książki dla najmłodszych były zawsze poszukiwane przez rodziców, nigdy nie zostanie zapomniany. Stało się jednak inaczej. Choć jeszcze w 1948 roku Juliusz Kleiner nazywał poetę "narodowym poetą dzieci" czy "poetą młodych Polaków", dziś autor "Katechizmu polskiego dziecka" jest praktycznie nieznany. Władysław Bełza urodził się 17 października 1847 roku w Warszawie. Był najstarszym spośród pięciorga rodzeństwa. Uczęszczał do warszawskiego gimnazjum rządowego, od 1865 roku do szkoły oficerskiej w Kazaniu, a w latach 1866-1868 do Szkoły Głównej w Warszawie. Już w tym czasie utrzymywał związki pisarskie z tygodnikami warszawskimi - "Przyjacielem Dzieci" i "Przeglądem Tygodniowym". Debiut poetycki Na łamach tego pierwszego umieścił w 1863 roku swój pierwszy wiersz zatytułowany "Deszczyk wiosenny". Już w 1867 roku opublikował także swój debiutancki zbiorek poetycki pt. "Podarek dla grzecznych dzieci". Teksty w nim zawarte zapowiadały niejako główne tematy i idee, które wystąpiły w późniejszej twórczości Bełzy. W 1868 roku poeta opuścił stolicę, udając się najpierw do Krakowa. W królewskim mieście nawiązał kontakt z ociemniałym Wincentym Polem i przez jakiś czas był jego lektorem. Dzięki jego pomocy Bełza wydał w 1869 roku swoją drugą książeczkę dla dzieci, zatytułowaną: "Abecadlnik w wierszykach dla polskich dzieci", a później kolejną - zatytułowaną: "Upominek dla młodzi polskiej na pamiątkę trzechsetnej rocznicy Unii Lubelskiej", przypominającą niektóre karty z dziejów Polski. Znaleźć w niej można wiele wezwań do "małego pacholęcia", "synka drogiego" w stylu: "nie płacz, żeś ubogi na swojej ziemi, że bracia twoi na syberyjskim zesłaniu; ciesz się, żeś Polakiem, żeś potomkiem Kościuszki i Głowackiego; wierz słowom pieśni legionowej: 'Jeszcze Polska nie zginęła...!', ucz się cierpieć jak Konarski; nauk zdroje czerp od Staszica i Czackiego; czcij pamięć wielkich królów i bohaterów narodowych". Ten patriotyczny utwór kończy poeta apelem: Młodzi polska! (...) Tobie nasze strzec ołtarze I nie puszczać korda z dłoni! I stać wiernie przy sztandarze Archanioła i Pogoni! I z trudami walczyć śmiało, Chociaż skroń się zleje potem, I podążać siłą całą Za Białego Orła lotem! Bełza wyjechał na jakiś czas z Krakowa do Lwowa, a stamtąd do Wenecji, Padwy, Zurychu i Paryża. Tam w kołach emigracji polskiej zbliżył się do "pieśniarza Ukrainy" Bohdana Zaleskiego. Zapewne za jego radą udał się do Poznania, gdzie nawiązał współpracę z "Sobótką" i "Dziennikiem Poznańskim". W końcu 1870 roku wraz z historykami i publicystami Edmundem Callierem, uczestnikiem Powstania Listopadowego, i Klemensem Kanteckim, a także poetą Władysławem Ordonem, założył "Tygodnik Wielkopolski". Pismo to szybko zdobyło sobie grono wybitnych współpracowników. W Poznaniu Bełza założył także periodyk dla dzieci, noszący tytuł: "Promyk", który przez wiele miesięcy redagował. Pod koniec 1871 roku poeta otrzymał nakaz niezwłocznego opuszczenia granic państwa pruskiego, jako tzw. lästiger Ausländer, czyli "niepożądany cudzoziemiec", zbyt "niespokojny" polski działacz narodowy. Należy zwrócić uwagę na fakt, że najbardziej doniosłym jego czynem narodowym w okresie pobytu w Poznaniu było zainicjowanie tam budowy teatru polskiego ze składek społecznych, których największą część sam zebrał, jeżdżąc od dworu do dworu. Po opuszczeniu granic terytorium pruskiego udał się najpierw do Pragi, jednak szybko wyjechał do Lwowa, z którym od lutego 1872 roku związał się na stałe. W lwim grodzie pisał do "Dziennika Polskiego" i "Gazety Narodowej". Na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza słuchał przygodnie wykładów legendarnego strażnika polszczyzny Antoniego Małeckiego i Romana Pilata. Redagował również i wydawał pisma dla dzieci: "Promyk. Tygodnik dla Dzieci" (1872-1873) i "Towarzysz Pilnych Dzieci" (1876-1873). Był bodajże najbardziej czynnym w tym czasie we Lwowie literatem. Inicjator stowarzyszeń kulturalnych W 1882 roku Władysław Bełza został zatrudniony w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich w charakterze skryptora, który nadzorował czytelnię dla młodzieży, a następnie, od roku 1891, sekretarza administracyjnego Instytutu i naczelnika prowadzonego przez Ossolineum wydawnictwa książek szkolnych. Całą swoją energię włożył w powiększenie produkcji wydawniczej Zakładu. Wykorzystując przywilej Ossolineum na drukowanie podręczników szkolnych, wydawał znaczne ich ilości. Już wcześniej, w 1880 roku, zainicjował on we Lwowie utworzenie Koła Literacko-Artystycznego, a w 1886 roku Towarzystwa Literackiego im. Mickiewicza. Przyczynił się także do powstania w 1883 roku Macierzy Polskiej, którą założył ostatecznie wraz z Józefem Ignacym Kraszewskim i Antonim Małeckim. Była to pierwsza na ziemiach polskich organizacja szerząca oświatę wśród społeczeństwa polskiego przez wydawanie i rozpowszechnianie tanich wydawnictw, które obok dzieł literatury pięknej popularyzowały wszystkie dziedziny wiedzy. Do wybuchu I wojny światowej Macierz Polska wydrukowała półtora miliona woluminów. Nakład "Pana Tadeusza" osiągnął wtedy wysokość 180 tys. egzemplarzy. Była to najtańsza polska książka wydawana w tamtych czasach. Stowarzyszenia kulturalne, które Bełza zainicjował, przetrwały wiele dziesiątek lat, chlubnie wpisując się na karty dziejów kultury Lwowa i całej Polski. Poeta stał się jedną z głównych postaci Ossolineum. Był bardzo energiczny, pogodny i tryskający dowcipem. Juliusz Kleiner tak wspomina Bełzę z tamtego okresu: "Nierozerwalnie złączyła się z obrazem ówczesnego Ossolineum jego dostojna postać, jego twarz piękna, której zmarszczka pionowa, przedzielająca czoło, dodawała surowej powagi, nie mącąc pogody i spokoju". Wychowawca dzieci i młodzieży Na okres lwowskiej ponadczterdziestoletniej pracy literackiej Władysława Bełzy przypada ogromna liczba publikacji wydanych z myślą o młodym czytelniku. Wymieńmy kilka: "Zaklęte dzwony. Legenda z dziejów polskich" (1876 r.), "Dawni królowie tej ziemi. Treść dziejów polskich dla dzieci..." (1887) i wreszcie "Katechizm polskiego dziecka. Wiersze" (1900). W "Zaklętych dzwonach", będących poematem opiewającym przeszłość narodową, Bełza starał się, jak sam napisał w przedmowie: "zaszczepić w młodziutkich sercach miłość i cześć dla tej ziemi, która je wykarmiła, i ukołysać je wspomnień ojczystych urokiem". W drugiej, wymienionej książeczce poświęcił miejsce władcom Polski - od Mieszka I do Stanisława Augusta Poniatowskiego. Słynny "Katechizm" jest z kolei zbiorem liryków napisanych z myślą o "polskim chłopięciu" i "polskiej dzieweczce", zawierającym przejmujące utwory o tematyce religijno-patriotycznej. W tytułowym wierszu Bełza oparł się na schemacie pytań i odpowiedzi często stosowanym w nauce religii - dialogu, który prowadzi dorosły człowiek z kilkuletnim chłopcem. Pytania i odpowiedzi są zestawione w taki sposób, by dać klarowny wykład zasad patriotyzmu, które każde polskie dziecko powinno znać. Przypomnijmy ten słynny wiersz, którego dawniej uczyły matki razem z pacierzem: - Kto ty jesteś? - Polak mały. - Jaki znak twój? - Orzeł biały. - Gdzie ty mieszkasz? - Między swemi. - W jakim kraju? - W polskiej ziemi. - Czem ta ziemia? - Mą Ojczyzną. - Czem zdobyta? - Krwią i blizną. - Czy ją kochasz? - Kocham szczerze. - A w co wierzysz? - W Polskę wierzę. - Coś ty dla niej? - Wdzięczne dziecię. - Coś jej winien? - Oddać życie. Dla dziewczynki początek wiersza zaczynał się następująco: - Kto ty jesteś? - Polka mała. - Jaki znak twój? - Lilja biała. W 1912 roku, kilka miesięcy przed śmiercią poety, została wydana książka pt. "Dla polskich dzieci. Wybór pism wierszem Władysława Bełzy". To najobszerniejszy zestaw utworów przeznaczonych dla najmłodszych czytelników. Stałym tematem, który powraca w wierszach poety, jest umiłowanie Ojczyzny. Dorota Piasecka w pracy zatytułowanej "Władysław Bełza" wspomina: "Bełza, mówiąc o 'cnotach kardynalnych' (taki tytuł nosi jeden z wierszy zamieszczonych w 'Katechizmie...') młodego Polaka, przede wszystkim wyraża przekonanie, że 'nasz kraj będzie wolny', przy tym żywi nadzieję, iż stanie się to przy Boskiej pomocy, ponadto głosi potrzebę miłości Boga, ludzi i natury, zwłaszcza ziemi rodzinnej. W innych wierszach tego zbioru poeta nawołuje do bezgranicznego oddania się sprawie Ojczyzny, łącznie z ofiarą krwi ('O celu Polaka'), mówi o miłości do języka polskiego, o poszanowaniu i czci dla polskich tradycji narodowych ('Polska mowa', 'Ziemia rodzinna'), uczy wiary, że 'Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy...' ('Do polskiego chłopięcia')". Wzorcami dla dzieci są w poezji Władysława Bełzy postaci z przeszłości narodowej - wielcy władcy Ojczyzny, wybitni wodzowie i twórcy kultury narodowej, a także postaci z dziejów biblijnych. Dzięki temu jego wiersze mają charakter wychowawczo-dydaktyczny. Warto jeszcze dodać, że ten nauczyciel i wychowawca dzieci i młodzieży świadomie z tradycji romantycznej wziął "ideę kapłaństwa poezji", poruszając w swoich utworach tematy wzniosłe, uroczyste, poważne i piękne. "Dzierżył lutnię nieskalaną - tony niskie i brudne były jej obce" - pisał Juliusz Kleiner. Władysław Bełza był człowiekiem szalenie skromnym. Nierzadko pomniejszał swoją rolę i zasługi, jakie oddał dla Lwowa i polskiej literatury. O swojej poezji, którą pisał dla dzieci, tak wyrażał się w jednym z listów do Józefa Ignacego Kraszewskiego: "Ot! Zabawka, nic więcej", określając swój "rym" jako "cielęcy" i "niewart trzech groszy". A trzeba przecież przyznać, że pieśniowy charakter poezji Bełzy jest ważnym znamieniem jego twórczości. Słynny badacz literatury Juliusz Kleiner wspomina, że Bełza: "Umie dobrać i styl odpowiedni, i rytm jedynie stosowny; on wie, że dziecko pragnie rytmu, w którego takt można tupać nóżkami; wie, że wiersz dla dziecka musi być bliski piosence". Na zbiorach wierszy dla dzieci Władysława Bełzy wychowało się kilka pokoleń Polaków. Stały się one jednymi z najpopularniejszych w Polsce, a ich autor ulubionym poetą młodych czytelników. Na zakończenie zacytujmy tutaj jeszcze jeden utwór z "Katechizmu polskiego dziecka", wiersz pt. "Co kochać?": Co masz kochać? pytasz dziecię, Co dla serca jest drogiego? Kochaj Boga, bo na świecie, Nic nie stało się bez Niego. Kochaj ojca, matkę twoją, Módl się za nich co dzień z rana, Bo przy tobie oni stoją, Niby straż od Boga dana. Do Ojczyzny, po rodzinie, Wzbudź najczystszy żar miłości: Tuś się zrodził w tej krainie, I tu złożysz swoje kości. W czyim sercu miłość tleje, I nie toczy go zgnilizna, W tego duszy wciąż jaśnieje: Bóg, rodzina i Ojczyzna! Poeta zmarł we Lwowie 29 stycznia 1913 roku. Został pochowany na cmentarzu Łyczakowskim w bliskim sąsiedztwie innych sławnych Polaków, Marii Konopnickiej, Seweryna Goszczyńskiego, Karola Szajnochy i Artura Grottgera. Dorota Piasecka w jego portrecie literackim podkreśla, że "był jednym z twórców w okresie niewoli narodowej, którzy z uporem i konsekwencją budzili przez całe dziesiątki lat w swoich młodziutkich odbiorcach głębokie umiłowanie Ojczyzny, najwyższy szacunek dla jej tradycji historycznych i kulturowych oraz stałą gotowość do najwyższych poświęceń dla Polski. Wierzył niezłomnie, że 'ziarno patriotyzmu', zasiane w dzieciństwie, wyda plon obfity w wieku dojrzałym". Piotr Czartoryski-Sziler Tekst pochodzi z gazety "Nasz Dziennik" Materiał umieszczono za zgodą Redakcji. Wszystkie prawa zastrzeżone dla Redakcji gazety „Nasz Dziennik” Artur, poeta i publicysta, używający pseudonimu Or-Ot, piewca starej Warszawy krzyżówka krzyżówka, szarada, hasło do krzyżówki, odpowiedzi, Źródła danych Serwis wykorzystuje bazę danych plWordNet na licencji Algorytm generowania krzyżówek na licencji MIT. Warunki użycia Dane zamieszczone są bez jakiejkolwiek gwarancji co do ich dokładności, poprawności, aktualności, zupełności czy też przydatności w jakimkolwiek celu. Examples Stem No examples found, consider adding one please. Artur Oppman, romantyk wśród pozytywistów, młodopolski optymista, uczuciowy sarmata dwudziestolecia międzywojennego. Autor poczytnych niegdyś utworów o tematyce starowarszawskiej ukryty pod pseudonimem Or-Ota. Przyszedł na świat 14 sierpnia 1867 roku w Warszawie przy ulicy Leszno 4. Pochodził ze spolonizowanej rodziny niemieckiej z bogatymi tradycjami powstańczymi. Dziadek Artura Oppmana uczestniczył w powstaniu listopadowym, natomiast jego ojciec, zamożny fabrykant musztardy, brał udział w wydarzeniach roku 1863, co wywarło wpływ na późniejszy światopogląd młodego poety. W latach 1890 – 1892 przebywał na studiach w Krakowie, kilka razy wyjechał na wakacje do Nałęczowa. W 1927 roku w związku ze sprowadzeniem do Polski zwłok Juliusza Słowackiego, w towarzystwie Jana Lechonia pojechał do Paryża. Była to jedyna podróż zagraniczna Oppmana; niemal całe życie poeta spędził w Warszawie. Był tak przywiązany do polskich tradycji, że stał się przedmiotem jednej ze złośliwych anegdotek Franza Fiszera, który mawiał, że potomek niemieckiej rodziny jest spolonizowany aż do przesady. Artur Oppman uczył się początkowo w jednym z warszawskich gimnazjów, gdzie podobnie jak całe pokolenie młodopolskich pisarzy skazany był na program wprzęgnięty w politykę rusyfikacyjną caratu. Zniechęcony niskim poziomem naukowym szkoły, wiedząc, że studiowanie kierunków humanistycznych na Carskim Uniwersytecie Warszawskim zakrawałoby na kpinę, rozpoczął naukę w Szkole Handlowej im. Kronenberga. Podzielił losy innych przedstawicieli środowiska literackiego odbywających studia na terenie zaboru rosyjskiego, którzy konsekwentnie stronili od przedmiotów humanistycznych i wybierali kierunki medyczne, prawnicze czy technologiczne. Na warszawskim uniwersytecie prawo wybrał między innymi Zenon Miriam – Przesmycki i Kazimierz Wroczyński, studia przyrodnicze ukończył Antoni Lange i Stanisław Brzozowski. Janusz Korczak został lekarzem a Wacław Gąsiorowski farmaceutą. Obok Or-Ota, Szkołę Handlową ukończył Ignacy Matuszewski, Alfred Konar i Stefan Krzywoszewski. Pierwsze próby poetyckie drukował Oppman od 1883 roku w “Dzienniku dla Wszystkich”, “Kurierze Warszawskim”, “Kłosie” i “Tygodniku Ilustrowanym”. Udało mu się nawet zwrócić na siebie uwagę najpopularniejszych wówczas pisarzy: Prusa, Reymonta, Tetmajera. Bolesław Prus kilka lat później do twórczości Oppmana nawiąże w swoich “Kronikach tygodniowych” drukowanych w “Kurierze Warszawskim”. W numerze 24 z czerwca 1910 roku napisał: Jakieś obce nazwisko? … Ano tak, ale dusza – nieobca. [..] Z pierwszego okresu jego twórczości pochodzi pseudonim, którym Oppman sygnował swoje wiersze i opowiadania. Ponoć w wieku 16 lat, jedno z warszawskich czasopism wydrukowało wiersz początkującego poety, który onieśmielony sukcesem zdobył się na podpisanie własnego dzieła wyłącznie skrótem imienia i nazwiska – Ar. Op. Do dziś nie wiadomo, czy podpis był niewyraźny, czy zecer popełnił błąd, jednak w druku pojawiły się inicjały Or – Ot. Sam autor pomyłki nie sprostował i przypadkowy pseudonim literacki przyjął. Po ukończeniu Szkoły Handlowej, Artur Oppman opuścił granice zaboru rosyjskiego i udał się do Krakowa, aby skorzystać z możliwości podjęcia studiów humanistycznych. Przez dwa lata studiował filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wrócił jednak do Warszawy, gdzie kolejnymi utworami zdobywał sobie sławę i przychylność warszawskiej elity artystycznej. Otwarte dla wszystkich mieszkanie Oppmana w kamienicy pod numerem 8 przy placyku Kanonie, odwiedzali: Władysław Reymont, Kazimierz Przerwa Tetmajer, Bolesław Leśmian, Antoni Lange, Wojciech Kossak czy Wacław Berent. Na początku XX wieku zacieśniały się stosunki poety z Prusem, który napisze później w “Kronikach”: Język Oppmana jest nie sztuczny, ale jasny i przejrzysty […]. Poeta kocha dzieci, czci kobiety, a mnóstwem serdecznych nici jest przywiązany do Warszawy, do Starego Miasta, jego kościołów, domów, uliczek, do jego ludzi skromnych, maluczkich, którzy zamieszkiwali poddasza i sutereny, ale kiedyś służyli ojczyźnie i wolności. Miłośnik, wielbiciel, piewca Warszawy, który z humorem i urzekającym sentymentem opisywał zaniedbane i ubogie wówczas Stare Miasto i jego mieszkańców, w latach 1903 – 1906 objął stanowisko kierownika literackiego “Wędrowca”, kilka lat później został współredaktorem “Tygodnika Ilustrowanego”. W lipcu 1920 roku, w wieku 53 lat, Oppman kontynuując tradycje dziadka i ojca, wstąpił na ochotnika do wojska. Skierowano go do pracy kulturalno – oświatowej w batalionie stacjonującym w Zamku Królewskim. Rok później został redaktorem “Żołnierza Polskiego” i tę funkcję pełnił do przeniesienia w stan spoczynku. Or – Ot chętnie uczestniczył w życiu publicznym Warszawy. Aktywnie działał na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, a w 1910 roku wchodził nawet w skład jego zarządu. Należał także do członków i założycieli Towarzystwa Miłośników Historii, był członkiem honorowym Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich. W pierwszych latach dwudziestego wieku brał udział w przygotowaniu jednego z pierwszych programów kabaretu “Momus”, zatytułowanego Stara Warszawa. W 1914 roku w Teatrze Polskim wystawiono jedną część Szopki warszawskiej Oppmana, której akcja rozgrywała się na Starym Mieście, a wśród bohaterów znaleźli się znani z jego poezji mieszkańcy tej części Warszawy - halabardnik, latarnik, szewc czy popularna Honoratka. Wkrótce postaci warszawskie wystąpiły także w jasełkach polskich autorstwa Or – Ota wystawionych w Teatrze Polskim pod tytułem W Noc Bożego Narodzenia, oraz w Szopce polskiej wystawionej w grudniu 1921 roku w Teatrze im. Bogusławskiego. Oppman znany był wśród warszawskich wydawców z nieterminowości i nieustannego popadania w kłopoty finansowe. Naciągał wydawców i dyrektorów teatrów na zaliczki za utwory, które nigdy nie miały powstać. Kiedy jednak Or – Ot opóźniał napisanie ostatniego aktu Szopki polskiej, dyrektor teatru Bolesław Gorczyński, zamknął autora na klucz w swoim gabinecie do czasu ukończenia utworu. Artur Oppman był w Warszawie postacią niezwykle popularną. Bohdan Grzymała-Siedlecki wspominał: Kochaliśmy go wszyscy w >, kochali go zresztą wszyscy jego znajomi, a miał ich pół Warszawy. Nie można było nie kochać go, choćby za jego urzekającą uczuciowość. Niski, siwy poeta z sarmackim wąsem i odziany w mundur żołnierski bywał również przedmiotem licznych anegdot. W środowisku literackim krążyły złośliwe, pisane rymem stylizowanym na “or-otowski” pamflety Leśmiana oraz wierszyki nawiązujące do wizyt Oppmana w salonie literackim Jadwigi Łuszczewskiej “Deotymy”. Dowcipy i żarty na temat poety nie umniejszały ani popularności samego Or – Ota, ani tym bardziej jego twórczości. W 1925 roku ukazała się znana do dziś książeczka dla dzieci Legendy Warszawskie zawierająca opowiadania o warszawskiej syrence, bazyliszku czy złotej kaczce. Rok później wyszedł drukiem zbiór starowarszawskich poezji zatytułowany Stare Miasto. Wkrótce Oppman zaczął publikować na łamach “Kuriera Warszawskiego” cykl felietonów Z zaułków i Śródmieścia. W 1928 roku Artur Oppman otrzymał nagrodę literacką miasta Warszawy za całokształt twórczości. Trzy lata później Jakub Mortkowicz zaczął przygotowywać bibliofilską edycję ostatniego w dorobku Or – Ota tomiku poezji, zatytułowanego Pieśń o Rynku i zaułkach. Nowy cykl o Starym Mieście. Ilustrowany akwafortami Tadeusza Cieślewskiego – syna tom, miał zostać zaprezentowany na wystawie pięknej książki w Paryżu, wiosną 1931 roku. Prace uległy jednak opóźnieniu najpierw w wyniku opieszałości autora, a następnie wskutek tragicznej śmierci Mortkowicza. Sam Oppman nie doczekał bibliofilskiego wydania, uznanego za jedno z najpiękniejszych polskich wydawnictw. Zmarł 4 listopada 1931 roku. Pogrzeb odbył się z honorami wojskowymi. Or – Ot został pochowany, jako drugi z kolei po Reymoncie, w Alei Zasłużonych na Powązkach. Twórczość Artura Oppmana nierozerwalnie związana jest z Warszawą, a szczególnie z rynkiem staromiejskim. Pieśń o Rynku i Zaułkach, Wiersze o Starym Mieście, Moja Warszawa, Legendy Warszawskie - to dzieła, których podstawą stały się obyczaje, zachowania i kultura ludzi zamieszkujących Warszawę, ich obowiązki, problemy. Równie istotnym elementem twórczości staromiejskiego barda jest ogromne przywiązanie do tradycji historycznej, zwłaszcza powstaniowej. Or – Ot nie zapomina o dokonaniach przodków i ich poświęceniu dla odzyskania Polski niepodległej. W czasie, kiedy Prus pisze w swych Kronikach o tym, że społeczeństwo polskie jest zbyt skłonne do pijaństwa i trwonienia majątku, nie ma zdolności politycznego myślenia oraz że nie potrafi zająć się tym, co utylitarne: porządkowaniem miasta, budową kanalizacji, rozwojem szkolnictwa, Dygasiński z naturalistyczną dokładnością ukazuje wszelkie objawy gnicia, zepsucia i upadku życia staromiejskiego. Pokazuje ludzi podłych, z marginesu społecznego, knajpianych muzykantów, których życie podporządkowane jest zabawie. Zarówno Prus jak i Dygasiński ukazują całe pokolenia próżniaków, którzy coraz zacieklej przyczyniają się do upadku społeczeństwa. Oppman natomiast zwraca się raczej ku romantyzmowi, pokazuje ludzi, których ukształtowały lata zaborów i dążeń niepodległościowych, w których płynie krew przodków, którzy wsławili się w działaniach powstańczych. W wierszach Or – Ota odbija się tęsknota za choćby cieniem wolności i nadzieja, że wrócą mężni obrońcy ojczyzny. Wizja Warszawy, wyłaniająca się z Wierszy Oppmana, oddaje emocje związane z obserwacją codziennego życia miasta. Z jednej strony realistyczny obraz ulic, domów, szynków, targowisk i zakamarków, z drugiej strony Warszawa, jako całość, która przez wieki mimo trudności i wielu lat zaborów, niemal zupełnie się nie zmieniła. W przeciwieństwie do Prusa, który ukazywał miasto, jako fenomen tętniący życiem, ciągle się rozwijający, w którego przemiany wplatane są nowe tendencje i prądy, obraz Warszawy Oppmana wydaje się być melancholijnie jednostajny: zmiany są w nim wynikiem następstwa dnia i nocy oraz zwykłego cyklu życia, spotykającego się gdzieś na końcu ze śmiercią. Artur Oppman pisał w poczuciu pewnej misji, chciał uwiecznić, utrwalić na zawsze obraz ukochanego miasta. Czuł się wybranym spośród ludu piewcą Starego Miasta, który przypomniał o jego istnieniu w czasach, gdy zapomniane przez wszystkich spało snem niewoli. Z tego snu Or – Ot miał za zadanie Stare Miasto zbudzić, stawiając sobie tym samym najtrwalszy pomnik – poezję, która przebrzmi dawno zapomniane imię poety i poprzez kamieniczki na Rynku przypomni swojego barda. Tyś było Stare Miasto, biedne, zapomniane, / Z krwi niedawno wylanej jeszcze nieoschnięte, / A ja kładłem me pieśni na twą każdą ranę/ I ślepym wskazywałem twe cierpienia święte./ Teraz, gdy znów się stroisz swą odwieczną chwałą, / Mogę odejść, twym blaskiem szczęśliwy ogromnie, / Lecz choćbyś o mych pieśniach w szczęściu zapomniało, Wiem, że musisz przypomnieć i o nich i o mnie. Oppman wniknął w swoich wierszach w świadomość miasta. Zauważył, że nie tylko życie arystokracji jest interesujące i kolorowe. Zaciekawił go Rynek Starego Miasta w czasach, w których inteligencja warszawska odwróciła się od tego miejsca, jako siedliska biedoty i pospólstwa. Z wnikliwością psychologa i emocjonalnością mieszkańca-patrioty upamiętniał zaobserwowane sytuacje. Tak jak u Prusa, tak u Or – Ota opisane realia składały się na warszawską rzeczywistość, której autor nadał postać czasem fascynującą, niekiedy smutną, ale zawsze barwną i szczerą. Poezja Oppmana jest pełna nostalgii, wspomnień, kolorów i barw. Autor Pieśni o Rynku i Zaułkach otoczył Stare Miasto taką miłością, jak chyba żaden poeta wcześniej, a na pewno żaden po nim. Dawne dzieje, czytając wiersze Or – Ota, jawią nam się, jako “piękniejsze o całą tęsknotę”. Oppman świadomy swego wkładu w upamiętnienie najstarszej z warszawskich dzielnic, pozostawia na koniec strofę, która poruszy każdego czytelnika jego poezji: Czemuż nie mam powiedzieć, że mi głos anioła/ Kazał o tobie śpiewać pieśń, gdy ból twój szlochał?/ I pełniłem ten rozkaz wtedy, gdy dokoła/ Nikt o tobie nie myślał i nikt cię nie kochał. Więcej o twórczości Oppmana w artykułach dostępnych pod linkami: Cz. 1: Cz. 2:

artur poeta piewca starej warszawy